26 turnus rehabilitacyjny
18.08.2019 – 31.08.2019
Turnus ogólnorozwojowy w Ośrodku Rehabilitacji i Wypoczynku 12 Dębów w Zaździerzu
Jak zwykle to bywa przed naszymi wyjazdowymi turnusami dzień przed wyjazdem znów nie wiedzieliśmy czy walizki, które pakowałam za chwilę nie zostaną rozpakowane w domu. Zdrowie było pod znakiem zapytania. U Jasia jak i Mateuszka dopadły jakieś przejściowe problemy jelitowe. Jednak podjęliśmy ryzyko dużo wcześniej planowanego wyjazdu. Na turnusie było lepiej, ale od czasu do czasu też pojawiały się przejściowe incydenty. Pojechaliśmy na turnus całą rodzinką tak samo jak na wcześniejszy turnus w tym roku. Potraktowaliśmy też ten turnus jak nasze wakacje, których w tym roku nie będziemy mieli. Po prostu wybraliśmy, że połączymy odpoczynek z rehabilitacją Jasia.
Jaś od poniedziałku do piątku korzystał z zajęć terapeutycznych:
1. rehabilitacji ruchowej 2 razy dziennie po 50 min.,
2. rehabilitacji w basenie- codziennie po 40 min.,
3. terapii ręki-codziennie 30min.,
4. terapii integracji sensorycznej 2 razy w tygodniu po 30 min.,
5. terapii logopedycznej 3 razy w tygodniu po 30min.,
6. terapii pedagogicznej- codziennie po 30 min..
Poza terapiami były organizowane 2 razy w tygodniu bardzo fajne, grupowe zajęcia kulinarne, w których Jaś uczestniczył 3 razy.
Zostaliśmy zakwaterowani w pokoju z balkonem na piętrze, na który to bardzo chętnie uciekały nam dzieci. Jednak jako rodzina 4 osobowa dostaliśmy pokój, który standardowo mieszkają 2 osoby ewentualnie 3 i było dosyć ciasno. Po przyjeździe mąż zgłosił problem w recepcji, ale usłyszał, że nie ma innej możliwości. Po rozmowie z sąsiadującymi turnusowiczami i ich pomocy, zgłosiliśmy się do biura i dostaliśmy jeszcze jeden dodatkowy pokój. Było nam trochę łatwiej. Liczy się to, że na miarę dostępnych pokoi uzyskaliśmy choć takie rozwiązanie. Jednak nie chcieliśmy się rozdzielać, bo przyjechaliśmy razem i chcieliśmy być razem jak to rodzina. Jednak było kilka nocy, kiedy Jaś chciał spać, a Mati nie bardzo i pokój stał się pomocny. Nie ma tego złego. Czasem to, że było tak ciasno i dostęp do balkonu mocno ograniczony pomagało nam to aby dzieci na niego nie uciekały.
W pierwszych dniach turnusu jakoś byliśmy zmęczeni i trochę baliśmy się jak to będzie z tym turnusem i początkowo jedzenie jakoś nam nie smakowało. Jednak kolejne dni były na plus tzn. jedzenie zdecydowanie się poprawiło, było dobre. Z terapeutami starałam się na początku ustalać to nad czym chciałabym aby się skupiali w pracy terapeutycznej. Pani pedagog i terapeuta SI Iza jak i pani Martyna rehabilitantka pracowały też z symbolami PCS, bo o to poprosiłam.
Panią pedagog prosiłam o pracę nad rozumieniem poleceń, dopasowywaniem taki sam itp., pani Renata głównie masowała Jasia buzię, próbowała zakładać tapy wokół ust i pod brodą. Niestety nie na długo , bo Jaś wszystkie sobie zerwał. Najdłużej wytrzymały te pod brodą bo ok. 4 dni.
Panią Martynę prosiłam o pracę nad poprawą równowagi Jasia,wchodzenie i schodzenie ze schodów, wchodzenie i schodzenie z drabinki i jeszcze parę innych ćwiczeń dotyczących nauki kucania, chodu na bieżni. Na terapii ręki prosiłam panią Magdę o pracę nad przesypywaniem różnych rzeczy. Jednak Jaś nie bardzo chciał to wszystko co mu się narzucało robić i sam nieraz wyznaczał na czym się skupi i nad czym popracuje.
Jaś o ile to dobre słowo uwielbia wodę, kocha wodę i zajęcia na basenie były jego naj, najwspanialszymi. Można by powiedzieć, że to terapia uśmiechu i radości Jasia. Jego radość było słychać zwłaszcza kiedy chodziłam z nim popołudniami na basen. Chodziłam z nim bo po kolacji Jaś brał swojego klapka na basen i mi pokazywał, a następnie szukał swojej książki do komunikacji aby powiedzieć, że chce na basen. Ten Ośrodek ma fajny, duży basen i jest to dużym atutem tego Ośrodka. Drugim dużym atutem jest jego piękne otoczenie jezioro, las, duże boisko. Ośrodek ma też swoje rowerki dla dzieci niepełnosprawnych. Jaś mógł potrenować również jeżdżenie na rowerze popołudniami. To też bardzo go cieszyło. Jak tylko przechodziliśmy obok rowerka to on przy nim się zatrzymywał , stawał i pokazując na niego mówił „ta, ta, ta” co w tłumaczeniu na nasze znaczy” tak chcę jechać na rowerze”.
W holu stał też basen z kulkami. Na początku Jaś w niego wskoczył, ale w kolejnych dniach jakoś nie był nim zainteresowany. Myślę, że Ośrodek miał tyle ciekawych rzeczy, że nawet basen z kulkami nie był w tym momencie aż tak atrakcyjny. Były huśtawki, była zjeżdżalnia, zejście na plażę do jeziora.
Ośrodek ma też swój kajak i można go bezpłatnie wypożyczyć podczas turnusu. Ja skorzystałam raz i spełniłam tym swoje małe marzenie przepływając dużą część Jeziora. Mama też miała coś z tego turnusu:) W realizacji tego marzenia pomógł mi terapeuta Jasia z basenu pan Piotr.
Ten turnus oprócz rehabilitacji był jeszcze okazją do zwiedzenia okolic. Mieliśmy auto więc zwiedziliśmy w sobotę płockie Zoo.
W Zoo Jaś nas bardzo pozytywnie zaskoczył, bo był bardzo spokojny podczas zwiedzania, dzielnie przeszedł całe zoo, bez marudzenia, a wręcz z ciekawością obserwował co zwiedza, co ogląda. Szczególnie fajne były kozy, które można było dotkąć pogłaskać, nakarmić.
Jasiowi też podobały się ryby i wszelkie zwierzątka zza szyby. Byliśmy też na starym rynku w Płocku. Było fajnie, bo byliśmy razem i podobało nam się w Płocku. W niedzielę byliśmy na Mszy św. w katedrze w Płocku. Okazało się , że to Msza dla Zespołów regionalnych z różnych stron świata. Były więc piękne śpiewy w różnych językach. Jednak nie pamiętam wszystkich narodowości. Później byliśmy na płockim molo. Na molo zjedliśmy dobre lody. Na 15tą udaliśmy się do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Płocku – tam gdzie św. siostra Faustyna miała swoje pierwsze objawienia. Moje dzieci trochę nahałasowały. Jednak nikt nie dał nam do zrozumienia, że komuś to przeszkadza. Po Koronce do miłosierdzia Bożego udaliśmy się na stary rynek na smaczny obiad.
Zrobiliśmy sobie kilka fotek i pojechaliśmy przed Zoo aby stamtąd pojechać ciuchcią po Płocku. Dla Jasia była to duża frajda. Wróciliśmy zmęczeni ale szczęśliwi.
W czwartek w drugim tygodniu było tak gorąco, że pojechaliśmy po zajęciach na fajną plażę o nazwie Patelnia w pobliskiej miejscowości o nazwie Grabina. Jasia radość była nie do okiełznania. Słychać było jego piski na kilometr 😉 Mati podszedł do tematu z większą rozwagą i powagą, ale też mu się spodobało. Cały turnus uważam za bardzo udany. Dzieci w komplecie, mąż też i szczęśliwy powrót do domku.
Poniżej trochę zdjęć z turnusu:
Wchodzenie pod górkę – Zoo w Płocku – 24.08.2019r
Jaś mówi, że chce iść na basen – 25.08.2019r
Schodzenie ze schodów – Zaździerz 28.08.2019r